Włoscy imigranci protestują. "Nie jesteśmy kryminalistami"
Akcja strajkowa "Dzień bez nas"- na wzór podobnej we Francji - i demonstracje w 60 miastach Włoch były także wyrazem sprzeciwu wobec rasizmu i ksenofobii. - Dopiero kiedy nie przyjdziemy do pracy, zostaniemy zauważeni - mówili przedstawiciele stowarzyszeń imigrantów, którzy przyłączyli się do tej inicjatywy. Solidarność z cudzoziemcami wyraziły Amnesty International, partie lewicowe, a także największe centrale związkowe, które również przyłączyły się do strajku - symbolicznie lub aktywnie.
Największa manifestacja odbyła się w Neapolu, gdzie demonstrowało 20 tysięcy imigrantów, przede wszystkim z Trzeciego Świata. Ulicami Rzymu przemaszerowali między innymi imigranci z Rosarno w Kalabrii. Bodźcem do ogłoszenia poniedziałkowego strajku były właśnie niedawne wydarzenia w tym miasteczku, gdzie bunt pracowników rolnych, głównie z Afryki, przeciwko warunkom pracy i życia doprowadził do gwałtownych zamieszek. Kilkuset imigrantów manifestowało w Mediolanie niosąc transparenty: "dosyć rasizmu, jesteśmy nowymi obywatelami, to my płacimy wasze emerytury".
Oprócz manifestacji przygotowano liczne imprezy integracyjne i happeningi. Na placach serwowano dania z różnych stron świata. W Trieście rozpoczęło się czyszczenie murów z rasistowskich graffiti. W Mediolanie odbyły się lekcje języków obcych pod gołym niebem. W Rzymie z koncertem wystąpiła wieloetniczna Orkiestra z Piazza Vittorio. Na Sycylii komitety organizacyjne strajku w Katanii i Syrakuzach zorganizowały "wycieczki grozy" na plantacje, gdzie imigranci pracują niemal jak niewolnicy.
PAP, arb